zapytał(a) o 21:20 Moje zycie jest bez sensu. Witam. Mam 17 lat, jestem... tak sądze nawet przystojnym chlopakiem. Ostatnio zastanawiając się nad życiem doszłem do wniosku ze to wszystko jest bez sensu, głównie patrząc na wydarzenia z ostatnich dni, poprostu sie wszystko [CENZURA] i nie przez nikogo innego jak nie przeze mnie, poprostu musze zawsze cos spierolic... jedynym moim konikiem są motocykle gdzie raczej nigdy sie nie myle, no ale nie o tym mowa. Poprostu chodzi o to ze ostatnio wszystko mnie denerwuje. O starych wole nie wspominac bo to juz kompletna porazka, wypominaja mi kazdy błąd, zamiast wesprzec co by mnie moze podbudowalo. Mam problemy finansowe... bo nawet nie mam skad wziac kasy, starzy wogole mi nie daja, troche dziwne co? nie to zeby byla jakas trudna sytuacja w rodzinie, tylko mi poprostu nie daja i tyle. Moj stary to "sezonowy alkoholik'.ogolnie to starzy nie maja do mnie wogole zaufania i mowia ze nie mozna na mnie wogole polegac. Jesli chodzi o miłosc to ooczywiscie jest beznadziejnie, miałem kilka dziewczyn no ale ich nie kochałem i wyszło jak wyszło, bylo kilka które kochałem ale bywalo roznie... z jedna nie wyszło, z inna nawet nie zaczynałem bo nie moje klimaty a jesli chodzi o trzecia to najpierw ona mnie kochała, olałem ją a teraz jest na odwrót... jestem w niej zakochany no ale nie stety ona mnie ma gdzies... no coz ja to potrafie zawsze cos [CENZURA]. Aby rozwijac moja pasje zapozyczylem sie u pewnego kolesia na pokazna kwote i nawet nie mam z czego oddac... mogłem pomyslec wczesniej na ten temat no ale ja to wiadomo... No coz troche sie rozpisałem ale sami to ocencie i doradzcie o robic. Bo na prawde nie widze sensu w moim zyciu. Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 23:20 Mimo iż nie napisałeś tu wszystkiego, moim zdaniem nie jest tak tragicznie. Nikt nie ma idealnego życia, takie rzeczy są tylko w filmach. Nie wiem czy cię to pocieszy, ale nie jesteś jedynym nastolatkiem z problemami. U mnie tak samo nie jest kolorowa, i czasami mam ochotę strzelić sobie w łeb. Może tego nie wiesz, ale są na tym świecie osoby które cię kochają. Może teraz nie jest najlepiej bo masz po prostu gorszy okres w życiu, ale będzie lepiej. Głowa do góry, myśl pozytywnie. Zajmij się czymś. Sam wspomniałeś coś o tych motocyklach? Może zacznij myśleć o tym poważnie i coś zrób z tą pasją. Ah, nie szczęśliwa miłość, problemy sercowe itp. odłóż sobie na później. Młody jesteś więc masz czas na miłość. Pozdrawiam. blocked odpowiedział(a) o 19:43 Jak to przeczytałam to pomyślałam. Nie jestem w pewnym sensie sama , ; / Sens w życiu jest tylko go nie widać . Ale jeszcze bedzie czas do którego będziesz wracał . Nwm czemu to pytanie dałeś do tej kategorii . Życia sobie odbierać nie masz po co . A moi rodzice do mnie zaufania też nie mają od momętu kiedy się pociełam . A na miłość masz jeszcze czas . a pieniądze szczęścia w życiu nie dadzą . wszystko będzie jeszcze okej . :) Nie chce tutaj wychodzić na jakąś ekspertkę, ale jesteś w takim wieku (ja też w mniej-więcej tym samym), że dogadywanie się z rodzicami jest mało prawdopodobne. Czepiają się o wszystko, porównują z innymi (co najbardziej mnie denerwuję :/) i wgl nie rozumieją. Nie masz przyjaciół..? Ja zawsze do nich uciekam ze swoimi problemami. To na nich mogę liczyć. Co do problemów finansowych... Może udało by Ci się znaleźć jakąś "dorywczą" pracę. Wiadomo, że nie będziesz dobrze zarabiał i będzie to raczej praca na kilka dni, ale każdy grosz się liczy. Miłość... Ile razy ja byłam zakochana bez wzajemności. Na tym świat się nie kończy. Mój kolega z klasy chciał się zabić, z powodu dziewczyny. Musieliśmy go pilnować. Dwa tygodnie później stwierdził, że ona nie jest go warta i "jedzie" dalej. Wydaję sie to bardzo dziecinne, ale często dochodzi do takich sytuacji. Dobrze, że masz swoją pasję. Tylko jeżeli masz kłopoty finansowe, to czy dasz radę ją kontynuować. Jest ona dosyć droga. Najważniejsze to nie dać za wygraną. "Kopnij życie w tyłek" i gnaj do przodu. Trzymam kciuki!Powodzenia:) życie jest bez sensu... ale za to je lubimy :) Uważasz, że ktoś się myli? lub
Pieniądze nie dają szczęścia, ale za pieniądze można kupić bilety na koncert Justina, a wtedy to jest już baaardzo blisko do szczęścia. -Oj tak tak ♥
#1 magic4744 Nowy uczestnik Bywalec 18 postów @Przywołaj Napisano 19 grudzień 2012 - 23:08 Witam Mam 26 lat praktycznie cale zycie jestem sam nigdy niebylem w prawdziwym zwiazku z dziewczyna chociaz bardzo bym chcial ale ogolnie jestem niesmialy i mam problem z tzw zagadaniem kiedys jeszcze z tym walczylem chodzilem na dyskoteki i w inne miejsca gdzie mozna poznac dziewczyne jednak bezskutecznie kilkanascie miesiecy temu cos we mnie peklo calkiem zrezygnowalem ze wszystkiego przestalem wychodzic z domu przez co stracilem kontakt ze wszystkimi sobie ze zycie ma sens tylko wtedy gdy zyje sa dla kogos... dla siebie samego to niema sensu Do góry #2 Venefica Venefica Średniozaawansowany Bywalec 224 postów Płeć:Kobieta @Przywołaj Napisano 19 grudzień 2012 - 23:37 Wiesz jest takie przysłowie "lepiej kochać i stracić niż nie kochać nigdy". Zapewniam Cię, że ten kto to wymyślił nie wiedział o czym mówi. Spróbuj żyć dla siebie. Właściwie to jeśli ty będziesz szczęśliwszy to i tym szczęściem możesz "zwabić" jakąś miłą maniurkę. A może Tobie się akurat poszczęści. Trzeba się przełamać. No, a teraz niech ktoś napisze coś bardziej sensownego niż ja Balladyna lubi to Do góry #3 zly Napisano 20 grudzień 2012 - 00:11 Zycie dla samego siebie nie ma najmniejszego sensu. Ja mam 25 lat, cale zycie sam, nigdy nie mialem dziewczyny, nie umiem zagadac, umialbym gdybym wygladal jak prawdziwy facet, tylko to mnie powstrzymuje. a to przysłowie nie jest głupie. Gdybym kogos kochal i byl kochany to bym przynajmniej wiedzial, ze mam szanse u jakiejs dziewczyny. Rodzina i reszta ciagle beda pocieszac, mowic, ze w koncu sie kogos znajdzie i inne rzeczy, w ktore sami nie wierza. Wiem co czujesz, bo moja sytuacja wyglada niemal identycznie, z tym, ze ty mozesz miec jakies nadzieje, bo pewnie wygladasz chociaz jak normalny facet. Sprobuj gdzies wychodzic, pewnie uda ci sie jakas poznac, z czasem nabierzesz pewnosci siebie ale musisz to cwiczyc. Do góry #4 Venefica Venefica Średniozaawansowany Bywalec 224 postów Płeć:Kobieta @Przywołaj Napisano 20 grudzień 2012 - 01:34 @zły zaczyna mnie intrygowac co jest nie tak z Twoim wygladem, ze tak się przejmujesz. Nie odbierz tego źle to czysta ludzka ciekawość. Do góry #5 magic4744 magic4744 Nowy uczestnik Bywalec 18 postów @Przywołaj Napisano 20 grudzień 2012 - 12:56 a mozesz powiedziec, jak to sobie uswiadomiles,skoro nigdy z nikim nie byles i tak na dobra sprawe nie masz porownania obu stanow?Gdybysmy mieli zyc dla kogos,to moze rodzilibysmy sie od razu w parach />Ok,to glupie ale jakos nic lepszego nie przychodzi mi do daje zycie dla kogos? A jak ta osoba nagle zniknie,umrze, to co? Zalamka i z powrotem nie ma sensu?Zyje sie dla SIEBIE. Mozna Z kims, W OTOCZENIU INNYCH, ale to dalej jest zycie dla siebie. Nie jestesmy czyjąc nogą czy nosem,czescia kogos. Wiem,jak komus sie tam marzy wielka romantyczna milosc to i tak to do niego nie dotrze,bo stwierdzic ze czegos mi bardzo brakuje w zyciu nie musze tego doswiadczac jednak bylem w swoim zyciu zakochany oczywiscie bez wzajemnosci i byl to zwiazek krotkotrwaly wszystko co robi sie w zyciu robi sie w jakims celu poprostu brak milosci , rodziny mozna porownac do braku tlenu. Dlugotrwaly brak kobiety dla mezczyzny jest bardzo niszczacy mysle ze jak bym sie zakochal z wzajemnoscia to dostalem bym takiego pozytywnego kopa i zastrzyk energii ze cala depresja by przeszla i swiat nabral by kolorowych barw . Gdybysmy mieli zyc dla kogos,to moze rodzilibysmy sie od razu w parach />Mysle ze to przychodzi z wiekiem bedac mlodym czlowiekiem tudziez dzieckiem nie potrzeba bliskosci drugiej osoby patrzac na zakochane pary tez by sie chcialo do kogos przytulic itd i taka mysl bardzo doluje do pewnego czasu mozna z tym walczyc tlumaczac sobie ze jeszcze jest czas ze kiedys ten stan rzeczy sie zmieni jednak po paru latach przychodzi zrezygnowanie i myslenie po co mi te wszystkie pieniadze i to wszystko tylko dla mnie samego jak i tak to mi nie da szczescia ... Do góry #6 magic4744 magic4744 Nowy uczestnik Bywalec 18 postów @Przywołaj Napisano 22 grudzień 2012 - 19:06 Dobrze,ze jednak nie poszlam na psychologie,bo szczerze mowiac nie wiem jakimi argumentami mialabym trafić do kogos,kto ma swoją, tak twardą wizję....To dlaczego wlasciwie sie tu zarejestrowales? Jakiej oczekujesz pomocy? Porad jak masz wyrwac laske czy jak /> ?Bo moze ja sie tu niepotrzebnie produkuje-przeciez Ty wiesz,ze szczescie w 100 proc. zagwarantuje Ci co myslisz,gdy widzisz skaczące sobie do gardeł pary /> ? Gdy slyszysz jak sie wyzywają? AAa sory zapomniałam, ze na ulicach rzadko mozna cos takiego zobaczyc,bo tylko z wielkim ćwierkaniem się obnosi i lansuje,a brudy pierze sie w zaciszu domowym. Pozniej ludzie cierpia na ten syndrom co Ty "widzialem same pary zakochane na miescie,a ja jestem sam i to przez to jestem taki nieszczesliwy". Ale ok,zalozmy ze znajdujesz te sowja ukochaną wymarzoną,zakladasz rodzine itp,a potem ona Cie zdradza,okazuje sie suką,robi co dzien klotnie o pierdoly,jest zazdrosna przesadnie i Cie ogranicza-wkalulowales to sobie w swoja wizje szczescia? A to wclae nie sa az tak rzadkie i niespotykane zjawiska. Oczywiscie zycze szczescia i trafienia w akurat tą tu tylko dlatego aby sie z kims podzielic swoimi zmartwieniami poniewaz w swiecie realnym udaje ze wszystko jest ok staram sie usmiechac i byc twardym facetem jednak w mojej glowie jest zupelnie co innego o czym niewie nikt . Ja wiem ze do szczescia brakuje mi jedynie milosci .Ale ok,zalozmy ze znajdujesz te sowja ukochaną wymarzoną,zakladasz rodzine itp,a potem ona Cie zdradza,okazuje sie suką,robi co dzien klotnie o pierdoly,jest zazdrosna przesadnie i Cie ogranicza-wkalulowales to sobie w swoja wizje szczescia? A to wclae nie sa az tak rzadkie i niespotykane zjawiska. Oczywiscie zycze szczescia i trafienia w akurat tą ze poznam taka osobe ktora bedzie mnie kochala i ja bede kochal Do góry #7 magic4744 magic4744 Nowy uczestnik Bywalec 18 postów @Przywołaj Napisano 01 styczeń 2013 - 17:11 Nowy rok a ja sobie uswiadomilem ze jestem sam jak palec wszyscy gdzies sie bawili na sylwestra a ja siedzialem w domu koledzy ktorych mam to tylko dzwonia jak nie maja sie z kim piwa napic ;/ Kolejny rok a ja jednak w perspektywie czasu nie widze szans ze cos sie zmieni pewnie bedzie taki sam jak poprzedni coraz czesciej mysle po co mi takie nudne zycie mysle ze w taki sposob pociagne max do 30-tki. Poprostu przegralem zycie Do góry #8 failure failure Nowy uczestnik Bywalec 20 postów Płeć:Kobieta Lokalizacja:łódzkie @Przywołaj Napisano 01 styczeń 2013 - 20:29 Myślę, że sam fakt zarejestrowania się na forum to krok na przód - są tu ludzie podobni do Ciebie, samotni, smutni, którzy Cię rozumieją. Osobiście łatwiej jest mi się otworzyć przed ludźmi, których nie znam, dlatego wylanie swoich uczuć tutaj przynosi chociaż minimalną ulgę. Co do miłości - nie szukaj jej na siłę, wierzę, że przyjdzie, ale w odpowiednim czasie. Niemożliwe jest stworzenie szczęśliwego związku z kimkolwiek, jeśli nie akceptuje się swojego 'ja'. Na początku spróbuj zrobić coś dla siebie, żeby poczuć się chociaż trochę lepiej /> I oczywiście zaglądaj na forum! Użytkownik failure edytował ten post 01 styczeń 2013 - 20:29 death is only a chapter, so lets rip out the pages of is only a horizon. and I'm ready for sun to set. Do góry #9 wersja do poprawki wersja do poprawki Nowy uczestnik Bywalec 16 postów Płeć:Nie ustawione @Przywołaj Napisano 01 styczeń 2013 - 20:38 jak ty przegrales to co ma powiedziec ja - po 30 sama i dotego zdziwaczala. Mialam kiedys dawnokogos ale jak mi na koncu powiedzial ze "nigdy nie lubil grubych dziewczyn tylko takie bardzo chude i sam sie dziwi czemu ze mna jest" to mi sie permanentnie odechcialo tego gowna - szmnie zwanego zwiazkiem dziekuje postoje Do góry #10 magic4744 magic4744 Nowy uczestnik Bywalec 18 postów @Przywołaj Napisano 02 styczeń 2013 - 13:10 @ failure Jezeli chodzi o mnie to rowniez ciezko jest mi mowic o swoich problemach do ludzi w cztery oczy wszystko staram sie trzymac w ze moja depresja trwa juz kilka lat co do milosci to najprawdopodbniej juz nikogo nie poznam mimo ze niejestem brzydki tylko przecietny ale poprostu niemam gdzie tej osoby poznac bo wogole niechce mi sie wychodzic z domu robie to z koniecznosci np zakupy ale tak naprawde niemam gdzie isc bo chociazby pieniadze zarabiam nie wychodzac z domu ;/ @ wersja do poprawki Przykro mi ze poznalas takiego czlowieka i to pewnie przez niego masz depresje dlatego tym bardziej powinnas wziasc sie w tzw garsc i pokazac mu ze niewiedzial co traci. Użytkownik magic4744 edytował ten post 02 styczeń 2013 - 13:11 Do góry #11 failure failure Nowy uczestnik Bywalec 20 postów Płeć:Kobieta Lokalizacja:łódzkie @Przywołaj Napisano 02 styczeń 2013 - 20:23 Moze sprobuj jakiejs formy aktywnosci fizycznej? To pewnie ostatnia rzecz, na ktora masz ochote, ale wysilek fizyczny sprzyja uwalnianiu endorfin, Twoje samopoczucie na pewno sie poprawi. Poza tym to juz jakies wyjscie na swiat, oprocz wizyt w supermarkecie. Albo zacznij rozwijac swoje zainteresowania, poszukaj podobnych do siebie ludzi death is only a chapter, so lets rip out the pages of is only a horizon. and I'm ready for sun to set. Do góry #12 magic4744 magic4744 Nowy uczestnik Bywalec 18 postów @Przywołaj Napisano 03 styczeń 2013 - 12:42 failure dzieki ze piszesz w moim temacie Jezeli chodzi o sport to on mnie tak naprawde trzyma przy zyciu mam prywatna silownie i trenuje juz wiele lat . Podczas treningu jak i po nim naprawde zapominam o depresji jest to chwila w ktorej czuje sie bardzo dobrze Jednak najgorzej jest rano bywa ze niemam ochoty ruszac sie z lozka ;/ a w nocy niemoge usnac . Procz supermarketu i innych zakupow tak naprawde niemam gdzie wyjsc. Pozdrawiam Do góry #13 failure failure Nowy uczestnik Bywalec 20 postów Płeć:Kobieta Lokalizacja:łódzkie @Przywołaj Napisano 03 styczeń 2013 - 17:20 Np, forum jest po to, żeby wzajemnie się wspierać. Dobrze, że regularnie ćwiczysz. Nic dziwnego, że po nieprzespanej nocy nie masz ochot wstawać. Jeśli długo to trwa, spróbuj iść do lekarza, może on coś poradzi. Przede wszystkim unikaj spania w ciągu dnia. Na bezsenność najgorzej wpływa bierność - jeśli nie możesz zasnąć, wstań, zrób sobie coś do jedzenia, poczytaj książkę. Sama miałam długie epizody bezsenności, po dwutygodniowym niespaniu siedziałam całe noce na chatroulette albo czytałam, to lepsze niż leżenie w łóżku i tonięcie w negatywnych myślach. Z resztą deprywacja snu była kiedyś stosowana do leczenia depresji. Co do wychodzenia, może spróbuj iść na spacer, poznać swoje miasto? Takie przechadzki pomagają się zrelaksować, no i może będzie się lepiej spało po krótkim przewietrzeniu. death is only a chapter, so lets rip out the pages of is only a horizon. and I'm ready for sun to set. Do góry #14 magic4744 magic4744 Nowy uczestnik Bywalec 18 postów @Przywołaj Napisano 03 styczeń 2013 - 20:37 Wiesz chodzi o to ze ja spie czasem 9 gdodzin i niemam ochoty wstawac rano mam takiego dola ze niemam ochoty nawet sie odezwac pozniej z godziny na godziny jest coraz lepiej a wieczorem zle samopoczucie znowu powraca dlatego czasem wypije sobie 1 piwo na poprawe nastroju Do lekarza niebede szedl bo on jedyne co moze zrobic to zapisac jakies tam leki a ja na psychotropach niemam zamiaru jechac chyba ze juz bedzie ze mna naprawde zle .Najgorsze jest to ze niemam zadnego celu w zyciu praktycznie tylko egzystuje z dnia na dzien niemam zadnych planow na przyszlosc tak naprawde jest to dlugie wyczekiwanie smierci bez zadnych przyjemnosci ,jakiegokolwiek szczescia tylko chwilowe poprawy nastroju po za tym wieczne zdolowanie ;/ Do góry #15 failure failure Nowy uczestnik Bywalec 20 postów Płeć:Kobieta Lokalizacja:łódzkie @Przywołaj Napisano 03 styczeń 2013 - 20:48 Przynajmniej masz te chwilowe poprawy nastroju, to już coś. Cel sam musisz sobie ustalić, nikt tego za Ciebie nie zrobi. Pomyśl, jakie masz marzenia, co chciałbyś w życiu osiągnąć. Przy samozaparciu i wierze w siebie wszystko jest możliwe. Trzeba się tylko pozbierać. A 9 godzin to dużo, spróbuj spać 7-8, może samopoczucie Ci się poprawi. Siedzenie w domu sprzyja depresji, lepiej wyjść chociaż na chwilę. death is only a chapter, so lets rip out the pages of is only a horizon. and I'm ready for sun to set. Do góry #16 magic4744 magic4744 Nowy uczestnik Bywalec 18 postów @Przywołaj Napisano 03 styczeń 2013 - 20:59 Wiesz w tych chwilach w ktorych czuje sie pozytywnie przez glowe przechodzi mi wiele pomyslow na przyszlosc czasem sobie cos zaplanuje ze nastepnego dnia cos zrobie jednak po obudzeniu niemam na nic ochoty i to jest takie bledne ze nie tak dawno poznalem przez internet dziewczyne troche ze soba pisalismy itd chcialem sie z nia spotkac ale on znalazla juz sobie kogos innego wiec znowu sie zdolowalem Kiedys mialem jakies marzenia jednak teraz jest mi wszystko jedno ;/ Do góry #17 failure failure Nowy uczestnik Bywalec 20 postów Płeć:Kobieta Lokalizacja:łódzkie @Przywołaj Napisano 04 styczeń 2013 - 15:43 Spróbuj trzymać się tym pozytywnych momentów. Co do znajomości, to przez internet możesz zawrzeć ich wiele, tak samo jak w realnym świecie. Skoro nie masz ochoty wychodzić, to bądź aktywny na forach, tutaj też jest wielu ludzi. Może spróbuj wrócić do tych marzeń z przeszłości, może warto je odkopać? death is only a chapter, so lets rip out the pages of is only a horizon. and I'm ready for sun to set. Do góry #18 magic4744 magic4744 Nowy uczestnik Bywalec 18 postów @Przywołaj Napisano 13 styczeń 2013 - 16:26 Witam Nie bylo mnie tu kilka dni ale moj nastroj sie troche poprawil postanowilem wiecej spotykac sie z ludzmi. Zalozylem profil na sympatii i napisalem do wielu dziewczyn z mojej okolicy kilka odpowiedzialo i mamy kontakt poprzez gg byc moze niedlugo umowie sie z jedna na spotkanie ale troche brak mi odwagi niewiem czy sie jej spodobam oraz czy bede dobrym rozmowca dlatego musze sie do tego jeszcze troche przygotowac i nabrac zdecydowanie wiecej pewnosci siebie ;)Mam zamiar zapisac sie rowniez do klubu fittnes i realizowac wlasne marzenia jak radzila failure a moze wszystko sie ulozy bo na milosc nigdy nie jest za pozno ... Do góry #19 failure failure Nowy uczestnik Bywalec 20 postów Płeć:Kobieta Lokalizacja:łódzkie @Przywołaj Napisano 13 styczeń 2013 - 21:56 No widzisz, to mi się podoba Wszystkiego dobrego! death is only a chapter, so lets rip out the pages of is only a horizon. and I'm ready for sun to set. Do góry #20 DarkShadow DarkShadow Bywalec Bywalec 946 postów Płeć:Mężczyzna @Przywołaj Napisano 13 styczeń 2013 - 23:34 Wiesz w tych chwilach w ktorych czuje sie pozytywnie przez glowe przechodzi mi wiele pomyslow na przyszlosc czasem sobie cos zaplanuje ze nastepnego dnia cos zrobie jednak po obudzeniu niemam na nic ochoty i to jest takie bledne ze nie tak dawno poznalem przez internet dziewczyne troche ze soba pisalismy itd chcialem sie z nia spotkac ale on znalazla juz sobie kogos innego wiec znowu sie zdolowalem /> Kiedys mialem jakies marzenia jednak teraz jest mi wszystko jedno ;/Nie wiem czemu nie trafiłem na Twój temat wcześniej. Mam dość podobne problemy, tylko że ja nawet nie skończyłem jeszcze studiów, o pracy nie mówiąc. Przez praktycznie całe życie nie gadałem z kobietami, lub tylko krótko na przykład w autobusie, albo wymiana 2 zdań w szkole. Dopiero od jakiegoś roku zaczynam to 'wszystko unormalniać'. Co oczywiście wcale nie oznacza że zaraz znajdę sobie kogoś. Ze snem też mam podobnie. Czasem nie mogę spać, ale w końcu raczej zasne, a wtedy śpie 8-10h i.. budzę się zmęczony, nic mi się nie chce. Heh, marzenia to tak naprawdę jedyne co mnie utrzymało przy życiu do dziś, rozwijanie siebie, swoich zdolności, nie dla innych, nie na pokaz, tak po prostu dla siebie i to Ci polecam. Cokolwiek lubisz, rób to. Zapisałeś się do klubu fitness i to jest krok w dobrą stronę, im więcej ludzi znasz tym większą masz szanse na poznanie jakiejś fajnej dziewczyny. Powiem Ci na swoim przykładzie:do roku 2012 znałem może z 1 dziewczynę z którą wogóle rozmawiałem regularnie tj. więcej niż raz na miesiąc, JEDNĄ! Bo siedziałem w domu i użalałem się nad sobą. Potem zacząłem spotykać się z kolegami, zdziwili się że w końcu chce się ruszyć z domu, nieważne. Poznałem przynajmniej 8 fajnych dziewczyn z którymi gada mi się fantastycznie, jedna wykazuje nawet coś więcej, może coś z tego będzie, może nie, ale w końcu zobaczyłem że da się normalnie sobie radę, każda rozmowa z kobietą doda Ci pewności siebie, zobaczysz. If somebody loved you and left you for deadYou got to hold on to your time till you breakThrough these times of trouble Do góry
Negatywne przekonania na własny temat - wysoki samokrytycyzm jest wskaźnikiem, który pokazuje, że skupiasz się na własnych słabościach, wadach i jednocześnie nie doceniasz swoich zalet. Emocje, które są synchronizowane z negatywnymi myślami to; smutek, lęk, frustracja, złość, poczucie winy i wstydu.
#1 Musze to wyrzucic z siebie wiec pisze na forum. Uwazam ze moje zycie jest bez sensu poniewaz dostrzegam w nim tylko same wady i zadnych pozytywow. Mieszkam na kompletnym za:cenzura:u gdzie nie ma dokąd wyjść ani do kogo i przez to cale dnie siedze w domu przewaznie siedzac na komputerze badz ogladajac telewizje. Nie mam zadbych kolegow, znajomych(o czym pisalem juz w innym temacie), nie umiem nawiazywac kontaktu z ludzmi. W szkole jestem traktowany jak powietrze, ignorowany. Jestem brzydki, malomowny, niesmialy, przez to zadna dziewczyna nie zwraca na mnie ma zadnego celu w zyciu. Czesto chodze zamyslony, niewiem co mam ze soba zrobic. Przeraza mnie to ze jesli tak dalej bedzie to boje sobie wyobrazic jak moje zycie bedzie wygladalo w przyszlosci. Prosze tylko nie piszcie zebym znalazl sobie jakic cel w zyciu bo juz probowalem i nie wychodzilo a jesli juz jakis znalazlem to byl trudny do zrealizowania. Co mam robic?Prosze o pomocne rady. #2 Musisz przestać myśleć o sobie jak o tym najgorszym, odrzucaj od siebie myśli o swoich wadach - zacznij doceniać zalety (każdy je ma nawet gdy na pierwszy rzut oka ich w sobie nie zauważamy). Spróbuj otworzyć się na ludzi, jak najwięcej rozmawiać, przebywać w miejscach gdzie można kogoś poznać. Nie ma sensu zamykać się w czterech ścianach i narzekać na swój los bo to nic nie da a może tylko pogorszyć sytuację. Mówisz, że boisz się, że Twoje życie będzie tak wyglądało w przyszłości? To jakie będzie zależy tylko od Ciebie i od tego jak nim pokierujesz. Weź się w garść i zacznij myśleć pozytywnie. Życie wbrew pozorom jest piękne, trzeba tylko nauczyć się je doceniać i starać się cieszyć każdym dniem #3 Życie ma sens bo gdyby sensu nie było to by ludzie nie istnieli. Każdy człowiek ma pewną rolę do odegrania mniej lub bardziej ważną. Sęk w tym że człowiek jest często egocentryczny i myśli o sobie i widzi to tak w ponurych barwach że przerzuca się to na uczucia. Stąd też bierze się taka beznadziejność, poczucie że jest się niepotrzebny, odrzucony. Łatwo jest temu zaradzić ale to trzeba chcieć naprawić, pokazać innym że żyje się na tym świecie że nie jest się takim beznadziejnym. Każdy ma jakieś zainteresowania lub pasje i dobrze jest się nimi posłużyć, wykorzystać to co się już potrafi i umie. Trzeba nauczyć się żyć sam ze sobą i spędzać każdy czas bo jeśli nie chcemy wyjść do ludzi to oni nie przyjdą do nas. O uśmiech wiadomo bardzo trudno ale z doświadczenia wiem że nawet samotny potrafi się uśmiechnąć, z czegoś ucieszyć. Brzmi głupio ale takie są realia samotników #4 Musisz przestać myśleć o sobie jak o tym najgorszym, odrzucaj od siebie myśli o swoich wadach - zacznij doceniać zalety (każdy je ma nawet gdy na pierwszy rzut oka ich w sobie nie zauważamy). Spróbuj otworzyć się na ludzi, jak najwięcej rozmawiać, przebywać w miejscach gdzie można kogoś poznać. Nie ma sensu zamykać się w czterech ścianach i narzekać na swój los bo to nic nie da a może tylko pogorszyć sytuację. Mówisz, że boisz się, że Twoje życie będzie tak wyglądało w przyszłości? To jakie będzie zależy tylko od Ciebie i od tego jak nim pokierujesz. Weź się w garść i zacznij myśleć pozytywnie. Życie wbrew pozorom jest piękne, trzeba tylko nauczyć się je doceniać i starać się cieszyć każdym dniem Tyle ze ja nie moge przestac myslec o swoich wadach bo przy kazdej sytuacji wychodza one. Chcialbym przebywac w miejscach gdzie można kogoś poznać ale okolica w ktorej mieszkam uniemozliwia mi to poniewaz do jakiegos miejsca gdzie cos sie dzieje jest daleko a w okolo nikt w moim wieku nie mieszka z kim daloby sie pogadac wyskoczyc. Druga sprawa jest taka ze ja poprostu nie umiem gadac z ludzmi, nie mam zadnych tematow do rozmowy, nie umiem zadawac pytan, moje wypowiedzi ograniczaja sie wylacznie do "aha", "no" i tyle.. jesli juz wogole cos powiem/zapytam sie to ludzie nie traktuja tego powaznie, ignoruja, udaja ze nie slysza albo smieja sie za moimi plecami poniewaz moje wypowiedzi sa glupie, plytkie, bez sensu, monotonne, nudne, nie ciekawe. Dlatego wlasciwie wogule sie nie odzywam obawiajac sie ze znowu palne jakas glupote i wyjde na kretyna. #5 Naprawdę nie zauważasz w sobie żadnych zalet? Spróbuj ich poszukać i przede wszystkim w nie uwierzyć a już będzie Ci łatwiej. Z tego co wiem, mieszkasz na wsi - ja tak samo. Kiedyś miałam podobną sytuację, że z niewieloma ludźmi rozmawiałam bo tak jak Ty bałam się odezwać by nie zostać wyśmianą. Jednak powiedziałam 'dość!'. Wzięlam się w garść, zrozumiałam że jestem wartościową osobą i tak naprawdę mam dużo do powiedzenia, poznałam kilka osób dzięki którym zmieniłam się na lepsze. I od nich się zaczęło, grono znajomych powiększało się z dnia na dzień - właśnie dzięki takim wypadom w miejsca gdzie jest mnóstwo ludzi. Strach przed odezwaniem się minął i dziś jestem całkowicie inną osobą. I z całego serca życzę Ci by z Tobą było tak samo Nie reaguj na śmiechy tępych kretynów bo Twoje wypowiedzi nie są ani głupie ani płytkie i założę się że inteligencją przewyższasz wiele osób które się z Ciebie wyśmiewają. #6 Przestan sie nad soba rozczulac.. to po pierwsze.. nie wiesz jak dziala podswiadomosc? wszytskie negatywne mysli przyciagaja kolejne.. to dziala jak magnes. jesli myslisz o tym ze cos pojdzie nie tak, to tak bedzie. bo podswiadomie odpychasz od siebie wygrana, sukces. z gory zakladajac, ze wszytsko jest taie zle i nie dobre, w koncu to uwierzysz.. jak widze, Ty ten etap masz juz za soba.. mowisz ze nie masz znajomych.. przepraszam, ze to napisze , ale ja tez nie chcialabym sie kolegowac z kims kto ma milion problemow.. nie zabieraj energii innym. tylko im ją dawaj a dostaniesz podwója dawke spowrotem moglabym Ci odpisac cos w stylu " ojjjeeeej, swiat jest piekny, musisz to dostrzec " ale wiem, ze takie gadanie nic nie daje. kopnij sie w tylek i złóż sobie postanowienie, ze zaczniesz w koncu cos zieniac. to nie zycie jest do dupy. tylko swiat. a swiat mozemy przeksztalcac po swojemu tak zeby dla zaczal byc bardziej przyjazny i znosny #7 Zgadzam się z Abnormity w 100%. Nie można tego ująć lepiej. Powiem Ci tak. Jeszcze niedawno sama się nad sobą użalałam. Wszystko mnie dołowało, nawet najmniejsze niepowodzenie. Kilka dni temu zaczęłam się nad tym zastanawiać... I doszłam do wniosku, że dalsze użalanie się nie zmieni mojego życia. I to jest prawda, że ludzie stronią od osób które wszędzie i we wszystkim dostrzegają tylko negatywy. Ludzie mają dość swoich problemów dlatego ciągną do ludzi pełnych pogody ducha. A nie smutasów. Dlatego weź się w garść. Znajdź sobie jakieś zajęcie, może hobby. Ja osobiście zaczęłam ćwiczyć. I powiem Ci, że jak naprawdę porządnie się zmęczę - czuję się świetnie. Nie myślę o pierdołach, nie zamartwiam się bo jestem na to za bardzo zmęczona. To wszystko kwestia nastawienia. Przemyśl to. Pozdrawiam #8 Juz probowalem sie wziasc w garsc i zmienic moje zycie ale zwykle konczylo sie to niepowodzeniem kolejnym zawodem i wracalem do punktu wyjsca. Raz na jakis czas uda mi sie jakis dzien i jestem jakos zauwazany przez innych i nawet udaje sie nikiedy jakas rozmowa z innymi, tyle ze konczy sie to po zakonczeniu lekcji i wszyscy nagle zapominaja o mnie(nie pisza, nie dzwonia, nie zapraszaja nigdzie) i po lekcjach(np w weekendy) umawiaja sie ze soba a ja wtedy przestaje dla nich istniec. Probowalem nie raz sie gdzies wkrecic, wyskoczyc, cos zagadac poza szkola ale bez skutku. Poprostu nie mam zadnego punktu zaczepienia. Najgorzej jest wlasnie w weekendy, dluzsze wolne a najgorzej to w wakacje kiedy to poprostu jest mi tak przykro, czuje w sobie taka niemoc, az mi sie niekiedy plakac chce myslac, patrzac jak inni sie swietnie bawia spedzaja ze soba czas a ja nie moge robic tego z nimi. Dopada mnie wtedy straszna depresja. Uswiadamiam sobie wtedy ze przez to trace cala swoja mlodosc, marnuje cale wakacje i ze tak juz bedzie zawsze. #9 Postaw sobie jakikolwiek cel (np zacznij trenować) i obiecaj sobie że go osiągniesz. Wtedy tak naprawdę będziesz wiedział ile jesteś warty i co możesz osiągnąć #10 tylko jak trenować? bo w poblizu nie mam zadnej silownia w domu nie mam zadnych przyrzadow do cwiczen. #11 6 Weidera, zawsze możesz biegać #12 tylko jak trenować? bo w poblizu nie mam zadnej silownia w domu nie mam zadnych przyrzadow do cwiczen. Od razu widać, że Ci się po prostu nie chce. Szukasz problemu tam gdzie go nie ma. Myślisz, że ja chodzę na siłownię? Ćwiczę w domu i zapewniam Cię, że jedynym narzędziem jakiego naprawdę do tego potrzebujesz jest Twoje ciało. I chęć. #13 Ludzie wolą osoby, które nie użalają się nad sobą. Jakie osoby w Twojej szkole, klasie są "popularne"? Te otwarte, zabawne, które emanują radością. Musisz obudzić w sobie właśnie taką osobę i odszukać bratnią duszę. #14 A co mam zrobic kiedy chce bardzo gdzies wyskoczyc ale nie mam do kogo bo w mojej okolicy nikt nie mieszka a inni mieszkaj daleko ode mnie i ciezko mi do nich dojezdzac. #15 Na początek dobrze by było jakbyś zaczął trenować Nie ma czegoś takiego jak "brzydki" każdy jest ładny w swoim stopniu. Trzeba tylko to docenić. Następnie powinieneś jakoś zacząć w szkole czuć się sobą. Przestań myśleć! - bądź wyluzowany i spokojny. W szkole na początku zacznij jakoś kombinować, próbować coś zrobić, aby pokazać że stać się na coś (Nie mówię żebyś rozwalił całą szkołę) Nieśmiały - Zacznij być śmiały, wystarczy tylko iść i popatrzeć na dziewczynę. Myślisz że jak na nią popatrzysz to ona nic nie czuje, a ty się boisz zapatrzeć? Spojrzenie na dziewczyne wywiera w niej różne zagadki. Spróbuj obciąć się na irokeza, włosy na żel. I powinieneś być sobą, nie dawaj się. Regularnie ćwicz, twoje mięśnie muszą być dobre. Wtedy nikt nie będzie cie traktował jak powietrze. #16 Na początek dobrze by było jakbyś zaczął trenować Nie ma czegoś takiego jak "brzydki" każdy jest ładny w swoim stopniu. Trzeba tylko to docenić. Następnie powinieneś jakoś zacząć w szkole czuć się sobą. Przestań myśleć! - bądź wyluzowany i spokojny. W szkole na początku zacznij jakoś kombinować, próbować coś zrobić, aby pokazać że stać się na coś (Nie mówię żebyś rozwalił całą szkołę) Nieśmiały - Zacznij być śmiały, wystarczy tylko iść i popatrzeć na dziewczynę. Myślisz że jak na nią popatrzysz to ona nic nie czuje, a ty się boisz zapatrzeć? Spojrzenie na dziewczyne wywiera w niej różne zagadki. Spróbuj obciąć się na irokeza, włosy na żel. I powinieneś być sobą, nie dawaj się. Regularnie ćwicz, twoje mięśnie muszą być dobre. Wtedy nikt nie będzie cie traktował jak powietrze. zaczolem cwiczyc(w domu nie w silowni) ale czy to mic cos da, czy poprawi moja sylwetke jakos?bo ja jestem strasznie szczuply i jestem na pograniczu niedowagi. Wprawdze podoba mie sie pewna dziewczyna z ktora o dziwo mam dobry kontakt ale ona nie jest mna zainteresowana. Co robic? #17 Wprawdze podoba mie sie pewna dziewczyna z ktora o dziwo mam dobry kontakt ale ona nie jest mna zainteresowana. Co robic? Ja mam całe życie taką sytuację, ale się tym nie przejmuję, nie pytam "co robić?". Nie staram się na siłę być z kimś kto mi się podoba :] Doceń uroki samotności! Mieszkam w sporym mieście, ale szczerze i tak nie ma gdzie tu wyjść, jeśli się nie ma znajomych. Chodzę sobie na spacery, słucham muzyki, mam tyle rzeczy, które lubię robić sama ze sobą, że brakuje mi dnia (chodzę spać o 3) Tego irokeza i żelu z poprzedniego postu absolutnie nie polecam chyba żebyś tak chciał. Kiedy skończysz obecną szkołę? A tak ogólnie rzecz biorąc to życie być może i nie ma sensu większego, nie trzeba się go doszukiwać bo się można tylko zdołować, bo faktycznie nie każdy jest taką pozytywną osobą czy utalentowaną w czymś. Trzeba mieć świadomość, że jest się dobrym człowiekiem i jednocześnie kombinować, żeby zbudować powoli własne szczęście. Jakieś 2 lata temu poszłam po tabletki na depresję, nie wiem czy to ich zasługa, ale dzisiaj jestem innym człowiekiem może to też zmiana środowiska (od 1,5 roku na studiach, uwolnienie się z domu). #18 a co mam robic kiedy podoba mi sie pewna dziewczyna, ale ona nie wykazuje zadnej inicjatywy w rozmowach i wyglada to tak ze ja zadaje tylko pytania a ona odpowiada tak jakby chciala mnie splawic, a sama nigdy do mie nie zagada/napisze:/ #19 Twoja sytuacja nie jest zbyt ciekawa, a życie trochę jałowe. Jeśli chciałbnyś przeanalizować to co napisałeś na pewno zauważysz, że jest tam co najmniej kilka spraw, którymi można się zająć. Z pewnościa profesjonalista mógłby Ci jakoś pomóc ogarnąć Twoje życie. Możliwe też że masz obniżony nastrój z powodu depresji. Zajżyj tutaj apa: Wydaje mi sie jednak, że przy pomocy samego internetu poukladanie swojego życia będzie trudne jeśli wogóle mozliwe.
- moje życie jest bez sensu - ja to nie mam w życiu szczęścia - to na pewno i tak mi nie wyjdzie - co jest ze mną nie tak? Czemu znów. ? To negatywne afirmacje 😠! Takie myślenie odbiera Ci siłę i energię do działania. Powoduje że zapadasz się w sobie, nic Ci się nie chce, nastawiasz się negatywnie do siebie i świata.
Mam 19 lat. Gdy patrzę wstecz, dostrzegam pustkę. Całe moje życie do tej pory to jedno wielkie nic. Czasami próbowałam nastawić się pozytywnie do świata i ludzi, wstać prawą nogą z łóżka i cieszyć się drobiazgami, tym, że świeci słońce, że śpiewają ptaki, przerwać rutynę, zrobić coś szalonego, być bardziej spontaniczną, jednak po jakimś czasie zawsze traciłam swój zapał i wszystko wracało do 'normy'. Norma, czyli bezsensowna wegetacja. Tak, wegetacja, bo to nie jest życie. Wstaję rano i ubieram się w przygotowane wieczorem poprzedniego dnia ubrania. Już dzień wcześniej wiem, jakie założę skarpetki. Ubrałam się i idę do kuchni. Otwieram lodówkę i się nie rozglądam, bo wczoraj też już zaplanowałam, co dzisiaj zjem. Zjadłam, ubieram się i wychodzę. To tylko opis mojej corannej rutyny. Potem zwykle codziennie też jest tak samo. Moje życie nie ma dla mnie sensu. W tym roku kończę liceum. Matura. Studia? Nie mam żadnego planu na przyszłość. Nie chce mi się nawet planować. Wszystko mnie przerasta. Chciałabym być taką marionetką, którą ktoś kieruje i każdy jej ruch jest zależny od kogoś innego. Boję się, że nie poradzę sobie w życiu. Nie mam siły zmagać się z codziennością. Wszystko robię rutynowo. Nic mnie nie cieszy. Nie mam przyjaciół. Nie mam ochoty na budowanie więzi społecznych z innymi ludźmi (poza okresami, w których za wszelką cenę skupiam się na tym, że "od dzisiaj będę pozytywnie nastawiona do świata", ale one mijają), nie dbam o relacje z rodziną. Nie wiem, co będę robić po liceum, ale na niczym specjalnie mi nie zależy. Najbardziej lubię wieczorami mój pokój, blask świecy, zamknięte drzwi i święty spokój. Ale nie lubię ciszy, bo nie lubię myśleć o życiu i się nad nim zastanawiać. I tak żyję sobie z dnia na dzień. Bez celu. Bez sensu. Czasami mam tego dość. Chciałabym być kimś innym, kimś kogo wykreuję sobie w wyobraźni, kimś, kim czasem jestem, gdy próbuje pozytywnie nastawić się do świata, ale to zawsze pryska jak bańka mydlana. Pomocy! Wiem, że moje życie nie ma sensu. Nie potrafię sobie pomóc. Jak mam żyć?
| Ибዉ офዝτ | Օсудеշу ዒнтխх рաчоդθծθ |
|---|
| Δիзուфуб щኽտивсуви | Лоደюф υл пωշυнтադ |
| ሹኗувα окли | ሻеዧуρոх ап |
| Τуփ ልቆжուζ | Укротиጤ ևգու ςፍ |
Tłumaczenie hasła "bez sensu" na angielski. To bez sensu skanować powłokę zewnętrzną. It's pointless to go on scanning outside. Gdyby nie kino, życie byłoby bez sensu. I'd say, life is pretty pointless, wouldn't you, without the movies. To bez sensu dyskutować z nim. It's useless negotiating with him.
Poszukiwanie sensu życia jest jednym z podstawowych wyzwań stojących przed człowiekiem. Nikt nie chce myśleć o swoich codziennych czynnościach, że są lub były bez sensu, tym bardziej zatem nie chcielibyśmy, aby bez sensu była ich suma, czyli nasze barwne i unikalne życie. Perspektywa bezsensowności skutecznie zniechęca nas do odchudzania się za pomocą czekoladek lub do wypatrywania piranii w przydomowej kałuży. Sformułowanie „moje życie nie ma sensu” wkładane jest w usta aktorów w najbardziej dramatycznych momentach scenariusza, aby oddać powagę sytuacji i oznajmić, że bohater dotarł do emocjonalnej ściany, poza którą nie ma już nic oprócz samobójstwa lub psychicznej wegetacji na obrzeżach depresji. Ale skoro takie życie nie ma sensu, to czy jakiekolwiek ma? Teizm i ateizm w wyścigu po sensowność Teizm w wydaniu chrześcijańskim zawsze odpowiada – tak, życie ma sens! Ma wpisane w siebie znaczenie, nie jest bowiem niezaplanowanym produktem ewolucji błąkającej się po wszechświecie materii, lecz efektem twórczej pracy boskiego umysłu. Każda cząstka elementarna wszechświata ma swoje szczególne miejsce w Bożym Planie, a tym bardziej takie miejsce posiada człowiek – korona stworzenia. Doskonale ujął tę zasadę apostoł Paweł w słynnych słowach – „czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą1”. Chwała Boża jest bowiem ostatecznym kontekstem, celem i źródłem spełnienia każdego ludzkiego życia – widzenie jej, uczestniczenie w niej, podziwianie jej i radowanie się nią. Współczesny ateizm nie chce być gorszy. Nie chce strzelać sobie w stopę złą nowiną o braku sensu ludzkiego życia, ani też machać przed oczami teistów dymiącym pistoletem żelaznej logiki. Słynny ateista Sam Harris, w artykule dotyczącym 10 mitów na temat ateizmu, grzmi z pełnym przekonaniem, że ateiści nijak nie uważają, aby życie pozbawione było sensu. Jak zaznacza: „ateiści najczęściej są całkiem pewni, że życie jest drogocenne. Życie jest nasycane sensem poprzez przeżywanie go prawdziwie i w pełni. Nasze relacje z tymi, których kochamy, są już teraz pełne sensu; nie muszą trwać wiecznie, by go uzyskać. Ateiści mają skłonność do uznawania tej obawy o bezsensowność za… cóż … bezsensowną2.” Andrzej Koraszkowski dodaje z kolei w artykule pt. „Ateista i sens życia”, że: „ateista znajduje sobie cele, które nadają jego życiu sens3.” Podobnie twierdzą autorzy książki „50 mitów o ateizmie”: „musimy (…) – to fakt – sami znaleźć sobie sens życia i sami zadbać o to, by wieść życie spełnione, bowiem nie gwarantuje nam tego żadna wiara ani religia4.” W innym miejscu dodają: „To od nas zależy, jak żyjemy i czy nasze życie ma wartość dla nas samych. I to właśnie samoukierunkowanie nadaje życiu sens5.” Tak postawione tezy nakazują myśleć, że chrześcijaństwo nie posiada egzystencjalnej przewagi nad ateizmem, bowiem nie potrzebujemy Boga, aby uznać życie za sensowne. Ateista sam znajduje sobie cele, które nadają życiu sens – może odnaleźć go zatem w zdobywaniu kolejnych biurek w korporacji, opiekowaniu się niemowlakiem lub ratowaniu zagrożonych wyginięciem antylop. Czy ateistyczny pogląd na sens życia jest sensowny? Zapewne nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, jeśli przyznam w tym miejscu, że ateistyczny pogląd na sens życia wydaje mi się całkowicie pozbawiony sensu. Sens nie jest bowiem czymś, co tworzymy – jest czymś, co odczytujemy. Nie jest kreacją naszego wewnętrznego świata; istnieje zawsze poza nami i tylko poza nami może zostać odnaleziony. Oczywiście, poprzez sensowne życie nie mam na myśli po prostu życia pozbawionego nudy. Ktoś może spędzić całe życie ekscytując się liczeniem ziarenek piasku na pobliskiej plaży, w żaden sposób nie przesądza to jednak o sensowności takiego działania. Wyrażenie „sens życia” rozpatrywać należy w kategoriach uniwersalnego znaczenia życia, jego racji i celowości, bowiem – jak poniżej będę starał się wykazać – tylko takie ujęcie sensu ma jakikolwiek… sens. Zdając sobie sprawę z semantycznych trudności związanych z wieloznacznością słowa sens, warto przywołać słownikową definicję najbliższą wyrażeniu „sens życia”. Słownik języka polskiego definiuje sens jako właściwe znaczenie czegoś, a powszechna intuicja tę definicję zatwierdza. Sens życia musi dotyczyć zatem jego właściwego znaczenia, a nie każdego znaczenia jakie komukolwiek przyjdzie na myśl. To dlatego dzieciaki w podstawówce uczą się alfabetu. Gdyby każdy uczeń w porywie wyemancypowanego indywidualizmu nadawał własny sens poszczególnym literom, czytając Mickiewicza na własny sposób, to Oda do młodości nie zyskałaby nagle kilkudziesięciu nowych sensów; wręcz przeciwnie – straciłaby jakikolwiek sens. A czy nie to właśnie proponuje nam ateizm, postulując dowolność w nadawaniu sobie własnego sensu życia? Czy nie mówi czegoś w rodzaju: „weź książkę napisaną w obcym języku i po prostu zadecyduj o czym ona mówi”? Wszystkich oburzonych tym porównaniem, wskazujących, że książka ma autora, a świat nie, ośmielam się zapytać – dlaczego zatem używać słowa „sens” w odniesieniu do niezamierzonego i przypadkowego w gruncie rzeczy fenomenu jakim jest życie? Czy wysyła się grupę uznanych lingwistów, aby odczytała sens znaków wyrzeźbionych przez wodę w Wielkim Kanionie Kolorado? Ateizm przypomina pewnego siebie pracownika muzeum we Florencji, który zapytany przez turystę obserwującego „Dawida” Michała Anioła o tożsamość tego wyrzeźbionego siłacza, odpowiada bez wahania: „proszę pana, to nie tak; pan sam musi zadecydować, kim on był – był właśnie tym, kim pan zdecyduje, że był.” Cóż, drodzy ateiści, nie mam ochoty decydować kogo „uwiecznił” Michał Anioł w swojej rzeźbie, gdyż wiem, że byłoby to… bez sensu. Równie dobrze mógłbym uznać wyrzeźbionego mężczyznę za Mojżesza lub Małysza, a mój sąsiad za Napoleona lub Lewandowskiego – nie ma to żadnego znaczenia, skoro każdy z nas nie ma nawet pół argumentu na potwierdzenie swojej tezy. Tak samo dobrze wiem, że czymś nierozsądnym i bezrefleksyjnym jest redukowanie sensu swojego życia do rozmiarów własnej decyzji, pozbawionej jakiegokolwiek uniwersalnego punktu odniesienia. Dla mnie bowiem sensem życia może być ratowanie nienarodzonych dzieci, a dla aborcjonisty – propagowanie „wolności wyboru”. Któż rozsądzi między naszymi sensami? A jeśli nie ma we wszechświecie żadnego uniwersalnego kryterium oceny sensowności sensów, czy jednoczesne funkcjonowanie dwóch przeciwnych sobie sensów ma ostatecznie jakikolwiek sens? Czy amerykański pisarz William Wharton nie miał racji, gdy stwierdził, że „nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by człowiek nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens”? A skoro tak, czy te wszystkie absurdalne pomysły powinniśmy z pełną powagą uznać za równie… sensowne? Nawet jeśli każdy ateista znajduje sobie cele, które nadają – w pewnym wąskim znaczeniu – sens jego życiu, to nijak nie mówi nam to o sensowności życia jako takiego. Marcin może starać się wyhodować chomika, który wygra konkurs piękności; Marta może walczyć o wolność dla wszystkich hodowanych chomików; Robert może marzyć o pokonaniu na rynku konkurencyjnej firmy Tomka, a Tomek o pokonaniu firmy Roberta. Wszystkie te cele mogą tworzyć chwilowe wrażenie życia sensownego, ukierunkowanego i mającego znaczenie, niemniej jednak wciąż nie mówi nam to nic o znaczeniu życia jako takiego. Wyobraźmy sobie mecz, w którym każdy z piłkarzy nadaje inny sens własnym działaniom – „ósemka” wierzy, że mecz wygrywa się strzelając do własnej bramki, a „dziewiątka”, że do bramki przeciwnika. „Trójka” za sensowne uznaje wykopywanie piłki w trybuny, a „piątka” celowanie nią w trenera. „Czwórka” wierzy, że chodzi o jak najdłuższe posiadanie piłki, a „jedynka”, że o jak najszybsze się jej pozbycie. Każdy uznaje swoje przekonanie za optymalne i każdy działa w ramach tego przekonania w sposób racjonalny i sensowny, dążąc do osiągnięcia zamierzonego efektu. Nawet jeśli nie jestem w stanie ustalić kto tutaj ma rację, jedno mogę stwierdzić na pewno – ten konkretny mecz nie ma żadnego sensu! Sam Harris i (bez)sens życia Dosyć zabawnie wygląda w tym kontekście ucieczka Sama Harrisa w quasi-religijny język, kiedy oznajmia, że „życie jest nasycane sensem poprzez przeżywanie go prawdziwie i w pełni”. Być może przeoczyłem jakiś malutki przypis, niemniej jednak nie zauważyłem, aby przywołany ateista spróbował doprecyzować chociażby jedno z tych niezwykle pojemnych pojęć. Czy aby nie mamy tutaj do czynienia z klasycznym błędem ignotum per ignotum (nieznane przez nieznane), gdy mgliste pojęcie sensu wyjaśniane jest za pomocą co najmniej równie mglistych pojęć? Dla większości ludzi poszukiwanie sensu życia jest właśnie niczym innym niż poszukiwaniem klucza do przeżywania życia „prawdziwie i w pełni”. Sam Harris równie dobrze mógłby powiedzieć zatem – „życie jest nasycane sensem poprzez przeżywanie go z sensem”. Chyba, że się mylę? Jeśli tak, będę wdzięczny za skierowanie mnie do uniwersalnej, albo przynajmniej powszechnej (dobrze, może być też uznawanej przez większość ateistów lub przynajmniej istotną ich część), definicji „prawdziwego” przeżywania życia. Swoją drogą, gdy dwóch ateistów posiada dwie sprzeczne definicje „prawdziwego” przeżywania życia, którą z nich uznaje się za… prawdziwą? Oczywiście nie posądzam Sama Harrisa o to, że wyjaśnienie ulokował w następnym zdaniu przywołanej wypowiedzi („nasze relacje z tymi, których kochamy, są już teraz pełne sensu”), gdyż z pewnością nie chciał stwierdzić, że życie osób samotnych, porzuconych przez rodziny lub zdradzonych przez małżonków definitywnie pozbawione jest sensu. Zmierzając do puenty, współcześni ateiści nie chcą przyznać tego, co oczywiste – jeśli Bóg nie istnieje, to życie nie ma sensu i nie ma żadnej racji istnienia. Możemy mieć własne cele i własne preferencje, możemy znajdować większą przyjemność w powtarzaniu raczej tych czynności niż tamtych, nie możemy posiadać jednak własnych sensów. Doskonale rozumiał konsekwencję swojego ateizmu Jean-Paul Sartre, gdy stwierdził: „wszyscy jesteśmy tutaj, aby jeść i pić dla zachowania naszego drogocennego istnienia, a nie ma nic, nic, żadnej racji istnienia”. Oto czym jest konsekwentny, bezkompromisowy ateizm, pozbawiony skłonności do zmiękczania naturalnie ostrych krawędzi. Jest złą i przerażającą nowiną o względności wszelkich prawd i ostatecznym braku sensu. O świecie, który jest – jak ujął to ateista Bertrand Russell – ponurym i nieczułym miejscem. Sens życia istnieje razem z Bogiem lub razem z Bogiem umiera Przyznajmy więc, jeśli Bóg umarł – jak chce Fryderyk Nietzsche – to wraz z nim pogrzebaliśmy pod ziemią uniwersalny sens życia i jego znaczenie. Porzućmy raz na zawsze mylne przekonanie, że można być konsekwentnym ateistą i widzieć w życiu sens. Jeśli już – posiłkując się wcześniejszą ilustracją – można wierzyć w sensowność wykopywania piłki w trybuny lub wstrzeliwania jej do bramki, ale już nie w sensowność rozgrywanego meczu. Konsekwentny ateizm winien prowadzić do egzystencjalnej rozpaczy, rozumiejącej głębokość nicości, która otwiera się pod umysłem odrzucającym Boga. Przyznajmy za Sartre, że jeśli Boga nie ma, to nie ma też żadnej racji istnienia. Lepsza gorzka prawda niż niespójne przekonanie, że ateizm jest równowartościowym poglądem egzystencjalnym, oferującym jakikolwiek atrakcyjny pogląd na sensowność życia. Na szczęście – stojąc na mocnym fundamencie chrześcijańskiego nauczania – nie musimy poddawać się tym ponurym myślom, ani też szukać pocieszenia w hałaśliwym konsumowaniu uciekających chwil. Zamiast tego, możemy wierzyć w spójne i dobrze uzasadnione twierdzenie, że życie nie jest przypadkową zbieraniną znaczków, które każdy interpretować może na swój sposób, ale raczej sensowną opowieścią stworzoną dla Bożej Chwały. Opowieścią wymagającą, zawierającą niekiedy trudne do zrozumienia fragmenty, ale jednocześnie opowieścią przetłumaczoną przez Ewangelię na zrozumiały dla nas język. Tak, Jezus Chrystus jest kluczem, który idealnie pasuje do zamkniętych przez wieki znaczeń i sensów. Zamiast tworzyć więc własny sens życia, grzęznąc w ulotnych wrażeniach i pozornych prawdach, odważmy się poszukać go tam, gdzie naprawdę daje się odnaleźć – w życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Przypisy: Biblia, to jest Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Nowy Przekład z języków hebrajskiego i greckiego opracowany przez Komisję Przekładu Pisma Świętego. Stary Testament, 1 Kor 10:31. Towarzystwo Biblijne w Polsce. Warszawa online: A. Koraszewski, Ateista i sens życia, [online], [dostęp: 16 grudnia 2020], Dostępny w internecie: . Blackford et al., 50 mitów o ateizmie. New York: Wydawnictwo CiS, Stare Groszki
8wkChX. w2xmj8jh8h.pages.dev/24w2xmj8jh8h.pages.dev/358w2xmj8jh8h.pages.dev/138w2xmj8jh8h.pages.dev/55w2xmj8jh8h.pages.dev/177w2xmj8jh8h.pages.dev/184w2xmj8jh8h.pages.dev/194w2xmj8jh8h.pages.dev/82w2xmj8jh8h.pages.dev/149
moje życie jest bez sensu